wtorek, 16 grudnia 2014

Reklama dźwignią handlu...



No chyba, że jest to akurat reklama, w której czapka Mikołaja farbuje na różowo wszystko, poza własnym pomponem (tak, wiem, w końcu to czapka Św. Mikołaja!); albo reklama, w której pewna pani z radosnym uśmiechem na ustach oznajmia całemu światu, że teraz to już nikt się nie zorientuje, że nosi częściową protezę (nie, no skądże znowu); albo też reklama jakiegoś leku z panami namiętnie szorującymi gwoździem po szkle czy też innym styropianie. Naprawdę nikt nie posłuchał tych reklam przed wyemitowaniem? Zupełnie nikt?!

Jest oczywiście jeszcze całe mnóstwo reklam, które wymyślili albo niedouczeni gimnazjaliści, albo osoby z jednocyfrowym ilorazem inteligencji, albo też uczyniono to na specjalne życzenie klientów o wybitnie niskim poczuciu estetyki (taki Grande Okazjon na ten przykład), ale żeby je wszystkie opisać, życia by mi zabrakło :-) Najgorsze jest jednak to, że w moim przypadku żadna z tych reklam nie przyniosła zamierzonego efektu – za żadną cholerę nie pamiętam, jaki konkretnie produkt one tak właściwie reklamują.

Nie bardzo tylko wiem, jak odnieść się do bezdennie głupiej reklamy z pierdzącym miśkiem. No nie wiem. Może jestem za stara, albo za głupia. Albo jedno i drugie…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz