wtorek, 10 marca 2015

Na poważnie

Dzisiaj będzie trochę poważniej niż ostatnio, bo i wydarzenia bardziej poważne miały miejsce. 
Po pierwsze - dzieci. Nie jestem ich wielką fanką, ale to, co się wyprawia w szkołach 
i przedszkolach nie mieści mi się w głowie. Zaklejanie ust taśmą klejącą, musztrowanie przed wejściem do klasy, krzyki, poniżanie i straszenie nie są chyba najlepszymi metodami wychowawczymi. Zastanawiam się, czym kierują się takie osoby wybierając zawód? Jedyne, co przychodzi mi do głowy to teza, że same były tak wychowane i potrzebują odreagować, a może nawet się zemścić. Wiadomo, że na dzieciach, na dodatek cudzych, najłatwiej...

Po drugie - dorośli. To subtelna bardzo aluzja do, byłego już, naczelnego Faktów TVN. Chociaż słowa "dorośli" użyłam raczej chyba na wyrost. Oglądałam dzisiejsze wydanie Faktów o 19.00, czekając na przemyconą na końcu informację o raporcie "niezależnej" komisji. Na szczęście się nie zawiodłam :-) Ciekawa jednak jestem, jak podano by taką informację, gdyby chodziło, dajmy na to, o szefa Wydarzeń 
w Polsacie lub Wiadomości w publicznej Jedynce? Ciekawa też jestem reakcji dotychczasowych obrońców pana Kamila D. Straszne tylko jest to, że wystarczy trochę władzy i pieniędzy, żeby dziennikarz, polityk, aktor czy inna znana postać poczuła się bezkarnie.

Po trzecie - oświadczenia majątkowe. Nie licząc zapomnianego już przez wszystkich zegarka ministra Nowaka, w ostatnich dniach nastąpił wysyp kolejnych zarzutów związanych z oświadczeniami. Na pierwszy ogień poszli prezydent Gdańska i minister Halicki, ale spodziewam się, że to nie koniec. Jakaś szycha w CBA dostała pewnie bojowe zadanie - przeczytać wszystkie oświadczenia majątkowe z ostatnich 5 lat 
i znaleźć różnice :-) Swoją drogą tłumaczenia o "mechanicznej pomyłce" czy rozliczaniu przez żonę są żenujące i niegodne osób piastujących wysokie stanowiska 
i pewnie uważających się za inteligentne. Tymczasem odnoszę wrażenie, że wymyślił je co najwyżej pięciolatek, na dodatek w przerwie między rysowaniem szlaczków 
a jedzeniem podwieczorku...

środa, 11 lutego 2015

Tyle się dzieje

Długo mnie nie było, bo tyle się działo, że nie wiedziałam, na co się zdecydować :-) Protestujący lekarze, górnicy, kolejarze, rolnicy, frankowicze, pielęgniarki i diabli wiedzą kto jeszcze. Do tego plejada kandydatów na prezydenta i kandydatów na kandydata. Zmieniało się wszystko jak w kalejdoskopie, i zanim napisałam o jednym, to już na tapecie było coś zupełnie innego. Na wszelki wypadek nie pisałam więc 
o niczym, bo nie ma nic gorszego, niż odgrzewane kotlety.

Dlatego dzisiaj będzie o kotach :D Koty są przynajmniej dość stałe w uczuciach, sposobie bycia i przyzwyczajeniach. Niestety, koty mają również wady - podobnie jak wymienieni wyżej górnicy, rolnicy i inni - protestują. Protestują przeważnie przeciwko naszemu późnemu wstawaniu i pustych miskach. Protestują głośno, nachalnie, długo 
i cierpliwie. Deptanie po włosach, twarzy, pęcherzu i (tu wstawić dowolną inną część ciała) można nawet jakoś znieść, przetrzymać i udawać, że wcale, ale to wcale nie jesteście maksymalnie wkurzeni. Ale, przyznacie sami, wymiotowanie znieść znacznie trudniej... Nasza D ma fantastyczny, wypróbowany milion razy, sposób na zwleczenie co najmniej jednego człowieka z łóżka - wymioty. Najlepiej w pobliżu człowieków, żeby na pewno ktoś ją usłyszał, posprzątał, a potem grzecznie poszedł do kuchni 
i nasypał jeść. C z kolei miauczy. Tak przeraźliwie, że już nie raz zastanawialiśmy się, czy sąsiedzi nie zadzwonią w końcu do Animalsów, że maltretujemy te biedne, nieszczęśliwe zwierzęta. Ale albo mamy dobrze wyciszone ściany, albo sąsiadów kompletnie nieczułych na krzywdę zwierząt, bo jak na razie nikt nie zapukał do drzwi o 6 rano :-) Oczywiście koty są mądre. Na tyle mądre, że dzielą się zadaniami, 
i jeśli jednego dnia D wymiotuje, to następnego C miauczy. Nigdy równocześnie i nigdy nie spierają się o to, czyja jest kolej na protest. To się nazywa sprawiedliwy podział obowiązków... 

Może więc ci wszyscy protestujący wezmą przykład z kotów i podzielą między siebie ten, jakże przykry, obowiązek. Będzie wydajniej i sił starczy na dłużej. Przecież do wyborów jeszcze ponad pół roku - można jeszcze tyle wywalczyć...